W naszych czasach wiele osób wciąż uważa się za wierzących, choć ich życie, przekonania i poglądy jawnie sprzeciwiają się Bożemu prawu i nauce Kościoła. Trzeba to powiedzieć jasno i bez upiększeń. Nie można nazywać się uczniem Chrystusa, jednocześnie odrzucając to, czego On naucza przez swój Kościół. Wiara nie jest prywatną opinią ani zbiorem wygodnych przekonań, które można wybierać dowolnie. Wiara jest odpowiedzią na prawdę objawioną przez Boga, a ta prawda nie podlega negocjacji.
Kto z pełną świadomością sprzeciwia się nauczaniu Kościoła, kto głosi poglądy sprzeczne z Ewangelią lub trwa w grzechu bez najmniejszego pragnienia nawrócenia, ten niezależnie od własnych deklaracji, sam oddziela się od wspólnoty Kościoła. Nie dlatego, że Kościół go odrzuca, lecz dlatego, że dokonuje wyboru niezgodnego z wiarą, którą rzekomo wyznaje. Człowiek nie może iść dwiema drogami naraz. Jedną, którą wyznacza Chrystus, i drugą, którą wyznacza własna wola lub świat.
Szczególnie trzeba przypomnieć tym, którzy chodzą do kościoła, że taka postawa uniemożliwia godne przyjmowanie sakramentów. Sakramentów nie da się pogodzić z niemoralnym uporem. Kto przyjmuje sakramenty bez nawrócenia, naraża swoją duszę na potępienie, bo nie otwiera się na łaskę, lecz jeszcze bardziej utwierdza się w duchowym zamknięciu.
Żeby było też jasne ta katecheza nie jest oskarżeniem. Jest wezwaniem (z wielką troską i odpowiedzialnością) do prawdy. Jeśli więc ktoś odkrywa, że jego życie, poglądy lub wybory są sprzeczne z Ewangelią, z przykazaniami Bożymi, powinien podjąć decyzję o powrocie. Nawrócenie nie jest hańbą, lecz odwagą. To chcę mocno podkreślić. Chęć nawrócenia to pierwszy krok do uzdrowienia sumienia i odbudowania na nowo więzi z Bogiem.
Drzwi Kościoła i konfesjonału są zawsze otwarte. Chrystus nikogo nie odrzuca. Ale powrót do Niego zaczyna się od uznania prawdy, od żalu za grzech, od spowiedzi, i od decyzji, by żyć tak, jak On uczy, nie tak, jak podpowiada świat. Dopóki człowiek trwa w uporze życia niemoralnego, co więcej popiera takich ludzi i wybiera ich, sam wyłącza się ze wspólnoty kościoła. A gdy tylko zdecyduje się na nawrócenie, natychmiast jest przyjęty z miłością. Bóg czeka. (ks. proboszcz)